Licząca 17 osób Straż Miejska zaproponowała, aby zakupić dwa paralizatory elektryczne, z których wystrzeliwane elektrody mają zasięg rażenia do 5 metrów. Kosztowałoby to miasto 14 tys. zł.
- A po co im to?! Przecież nie mają tylu patroli co policja - mówią, na ogół zaskoczeni, mieszkańcy, dla których pomysł ten jest bardzo kontrowersyjny.
W SM przyznają, że niebezpiecznych napaści na strażników, np. z użyciem noża, było stosunkowo niewiele - nie więcej niż kilkanaście.
- Jednak te, które się zdarzyły, były bardzo groźne, na przykład w jednym ze zdarzeń strażnik trafił na długo do szpitala po tym, jak został uderzony przez pijanego mieszkańca siatką z butelkami z piwem - mówi Jarosław Cysarczyk, komendant Straży Miejskiej w Starogardzie Gd. - Po prostu chcemy się czuć bezpieczniej, tym bardziej że paralizatory są skuteczniejsze i dokładniejsze w rażeniu od posiadanych przez nas ręcznych miotaczy gazu.
Radni z miejskiej Komisji Bezpieczeństwa poparli pomysł. Jednak Komisja Budżetowa wyraziła negatywną opinię na ten temat. - Nie będziemy szukać w budżecie pieniędzy na paralizatory, bo strażnicy miejscy nie mają do czynienia z takimi przestępcami jak policja - mówi Tomasz Walczak, radny z Komisji Budżetowej. - Straż Miejska jest głównie od spraw porządkowych i związanych z administracją miasta.
Tomasz Walczak dodaje, że paralizator może być bardzo niebezpieczny, i przypomina głośny przypadek z 2007 roku, kiedy to polski imigrant zmarł na lotnisku w Kanadzie po porażeniu paralizatorem. Komendant Cysarczyk zaznacza jednak, że przed wprowadzeniem do służby paralizatorów strażnicy miejscy przeszliby odpowiednie przeszkolenie.
Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?