Przypomnijmy, że nieczynny zabytkowy młyn zapalił się 26 maja br. około południa, ulegając całkowitemu zniszczeniu. Na początku czerwca, dzięki pracy kryminalnych, do policyjnego aresztu trafiło dwóch złomiarzy. Jak podaje policja, 22- i 23-latek, próbowali w młynie demontować metalowe konstrukcje.
Pożar młyna. Zobacz galerię zdjęć
Ze wstępnych ustaleń śledczych wynika, że do pożaru doszło prawdopodobnie w wyniku zaprószenia ognia przez niedopałek papierosa. Prokuratura postawiła im zarzut nieumyślnego podpalenia, za co grozi do 5 lat więzienia. Póki co, zastosowano wobec nich dozór policyjny i wcale nie jest pewne, że trafią za kratki.
- Podejrzani zmienili pierwotną wersję wydarzeń, o której mówili policji - informuje Wojciech Dunst, prowadzący sprawę prokurator. - Mają teraz nową linie obrony, ale z uwagi na dobro śledztwo nie mogę więcej powiedzieć. Czekamy jeszcze na opinię biegłego, która ma przede wszystkim wskazać na przyczyny pożaru.
W komendzie policji, jak i w prokuraturze czekają na informacje od osób, które w dniu 26 maja br., w godzinach przedpołudniowych, przebywały w pobliżu młyna lub posiadają jakąkolwiek wiedzę o zaistniałym zdarzeniu. Informacje można kierować pod policyjny nr tel. 58 737 03 42, e-mail: [email protected].
- Chodzi nam o pogłębienie istniejącego materiału dowodowego - dodaje prokurator Wojciech Dunst. - Nie wykluczamy jeszcze też innych wersji zdarzeń w dniu 26 maja.
Dodajmy, że w wyniku pożaru uległ spaleniu dom czteroosobowej rodziny, a ponadto konieczna okazała się ewakuacja pobliskich mieszkańców. Po pożarze z rezerwy budżetu Starogardu Gd. wydano około 90 tys. zł na pokrycie kosztów związanych m.in. z wyburzaniem niebezpiecznych fragmentów młyna. Z właścicielem obiektu, którymi są Irlandczycy, miasto i nadzór budowlany nie mają już- od dłuższego czasu żadnego kontaktu.
Rodzina, która straciła w wyniku pożaru dom (należący do terenu młyna) trafiła do mieszkania socjalnego.
Czteroosobowa rodzina (3 osoby dorosłe i 5-letnie dziecko) krótko po pożarze dostała od miasta propozycję zamieszkania w sąsiednim budynku wielorodzinnym. Zaproponowano im jednopokojowe mieszkanie, bez łazienki i z wspólną ubikacją. Poszkodowani nie przyjęli tego lokalu, dodając, iż codzienne oglądanie zgliszcz domu byłoby ciężkim przeżyciem dla dziecka.
Ostatecznie rodzina trafiła do innego mieszkania socjalnego. - Dostaliśmy pokój z kuchnią w budynku TBS, ale to i tak najlepsze z mieszkań, które nam proponowano - mówi Alicja Murach. - Przed naszą przeprowadzką zostało ono wyremontowane, teraz jakoś powoli się urządzamy.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?