Ludowcy mają tym samym do zapłacenia ponad 21 mln złotych. Zapowiadają jednocześnie, że będą jeszcze w tej sprawie odwoływać się do ministra.
Początki sprawy sięgają 2001 roku. PSL popełniło błąd w księgowaniu pieniędzy pozyskanych na ówczesną kampanię wyborczą. Chodzi o kwotę około 9,4 mln zł, którą przechowywano na koncie partii, a tymczasem, zgodnie z przepisami, powinny one znajdować się na specjalnym rachunku wyborczym. Państwowa Komisja Wyborcza odrzuciła wówczas sprawozdanie komitetu wyborczego PSL, uznając, że partia naruszyła przepisy ordynacji wyborczej. Sprawa była rozpatrywana m.in. w sądach. Przez 10 lat narosły odsetki i kwota długu wynosi ponad 21 mln zł. Ludowcy zwrócili się do ministra finansów, aby umorzył odsetki. Ten jednak nie zgodził się i na początku roku poinformował, że PSL ma spłacić całą należność w ratach, w ciągu 5 lat.
Według Krzysztofa Trawickiego, pomorskiego prezesa PSL, tak niekorzystna decyzja oznacza konieczność znalezienia przez partię oszczędności, co może oznaczać zamknięcie biur powiatowych PSL. Jak podaje Trawicki, w województwie funkcjonują one w Człuchowie, Kartuzach, Kwidzynie, Tczewie, Sztumie i Wejherowie.
- Likwidacja biur jest realna, a o sprzedaży nieruchomości trudno mówić, bo takowych nie mamy - mówi Krzysztof Trawicki. - Przecież można robić zebrania, wynajmując jednorazowo jakąś salę czy choćby w domach. Kiedyś już tak było i jakoś dawaliśmy sobie radę. Takie sytuacje wręcz nas wzmacniają.
Decyzja dotycząca biur ma zapaść podczas spotkania pomorskich władz PSL w marcu. Możliwe, że zrodzą się wówczas i inne pomysły na oszczędzanie.
Ludowcy działający w terenie wierzą, że biura przetrwają, bo bez kontaktu z mieszkańcami trudno jest funkcjonować. Członkowie PSL mówią, że pracują w biurach społecznie, a koszty są z opłat za powierzchnię i media. Są to kwoty rzędu kilkuset złotych miesięcznie.
- Zdaję sobie sprawę, że spłata długu jest dużym problemem, ale biuro jest bardzo potrzebne - zaznacza Piotr Odya, prezes Zarządu Koła Miejsko-Gminnego PSL w Tczewie. - Przychodzą do niego mieszkańcy ze swoimi sprawami i to także z sąsiedniego powiatu starogardzkiego. Przyjeżdża tu też poseł Eugeniusz Kłopotek i pełni dyżury.
Stanisława Bujanowicz z PSL, radna powiatu wejherowskiego, deklaruje, że jeśli trzeba będzie, dołoży z własnej kieszeni do utrzymania biura w Wejherowie. Janusz Izdepski, prezes Zarządu Powiatowego PSL w Sztumie, też nie wyobraża sobie funkcjonowania bez biura. - Ono nie może tak po prostu zniknąć, musimy gdzieś spotykać się z wyborcami, rolnikami. Myślę, że sobie jakoś poradzimy i w razie czego trzeba będzie poszukać jakiegoś tańszego pomieszczenia - mówi Janusz Izdepski.
Józef Szczepańczyk, sekretarz Naczelnego Komitetu Wykonawczego PSL, zapowiada, że partia zwróci się do ministra finansów o ponowne rozpatrzenie sprawy. Jak mówi, jeśli trzeba będzie spłacić dług, to przeznaczona zostanie na to część subwencji dla partii z budżetu państwa. W tym roku PSL ma otrzymać około 6 mln złotych. - Dług mamy spłacić w ciągu 5 lat, więc rocznie z subwencji pójdzie na to około 4 mln zł i wtedy zostanie nam 2 mln zł na działalność w ciągu roku - wylicza Józef Szczepańczyk. - Te 2 mln zł to za dużo, żeby umrzeć, ale też i za mało, aby prowadzić działalność taką jak do tej pory.
PSL podaje, że w sumie straciło ok. 60 mln zł.
PSL podaje, że w następstwie uchwały Państwowej Komisji Wyborczej o odrzuceniu sprawozdania z kampanii wyborczej w 2001 r. stronnictwo zostało też ukarane pozbawieniem dotacji i subwencji. W latach 2002-2005 strata z tego tytułu wyniosła 38 mln 442 tys. zł i łączne skutki finansowe dla PSL, z kosztami egzekucji długu i prowizjami bankowymi, wynoszą 60 mln 92 tys. zł.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?