Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Alfabet niezwykłego koszykarza, trenera i człowieka

Daniel Szczypior
Zoran Sretenović (żółty strój) podczas półfinału Euroligi z Limoges w 1991 roku
Zoran Sretenović (żółty strój) podczas półfinału Euroligi z Limoges w 1991 roku
Kto był pierwszym trenerem Zorana Sretenovicia w Polsce, kogo uważa za najlepszego przyjaciela,dlaczego Zoran tak bardzo lubi kawę espresso - odpowiedzi na te i na wiele innych pytań znajdziecie w tekście.

A jak Andrzej Kowalczyk, czyli mój pierwszy trener w Polsce. Andrzeja poznałem na koszykarskim campie w Serbii, na który przyjechał wraz z Dariuszem Szczubiałem. Przypadliśmy sobie do gustu i "Kowal" szybko złożył mi propozycję gry w Polsce. Początek naszej współpracy był, powiedzmy, "dziwny". Musiałem się przyzwyczaić do jego stylu pracy, a on do mojego. Wszystko zakończyło się "happy endem", o czym świadczą nasze sukcesy w lidze.

B jak Bamberg, czyli pierwszy zagraniczny kontrakt. Z pucharami z Jugoplastiki w walizce ruszyłem do Niemiec. Niby koszykówka wszędzie jest ta sama, ale Niemcy podchodzili do niej z typowym dla siebie dystansem. W Splicie po porażce trzy dni nie mogłem spać, wciąż analizowałem swoje błędy. W Bambergu wszyscy mówili "nic się nie stało, jutro gramy następny mecz". Do domu wracałem z cięższą walizką - Brose Bamberg po raz pierwszy wygrał Puchar Niemiec.

C jak Chorwacja, czyli moja druga ojczyzna. Chorwacja to piękny kraj, język chorwacki podobny jest do serbskiego, ludzie są równie otwarci jak w Serbii - nigdy nie czułem się tutaj intruzem, nawet gdy na Bałkanach trwała wojna.

D jak Drażen Petrović oraz Dino Radja, czyli dwóch wielkich zawodników. Petrović nazywany był "Mozartem koszykówki".Nie widziałem w Europie takiego koszykarza, jeżeli oceniamy umiejętność gry w ataku. To Drażen był pierwszym Europejczykiem, który był szanowany w NBA. Na parkiecie byłem wielokrotnie jego "plastrem". Było ciężko, ale radziłem sobie. Zginął w Polsce w wypadku samochodowym - miał wracać z turnieju we Wrocławiu samolotem, ale przyjechała po niego dziewczyna i wracali autostradą...
Dino Radja to mój najlepszy przyjaciel-koszykarz. Na zgrupowaniach kadry i Jugoplastiki dzieliliśmy pokój. Dino łączył w sobie niesamowitą siłę fizyczną z inteligencją. Grając w Boston Celtics zarobił ogromne pieniądze, ale to wciąż ten sam Dino.

F jak finały Euroligi, czyli trzy zwycięstwa z rzędu. Graliśmy kolejno w Monachium, Paryżu i Saragossie. Każdy z finałów ma swoją osobną historię, ale w moim sercu najważniejszy będzie zawsze ten w Niemczech, bo pierwszy i sensacyjny. Nie ma takich słów, aby opisać adrenalinę związaną z grą o taką wysoką stawkę, przed fanatycznymi kibicami i ze świadomością, że cała Jugosławia oczekuje twojej wygranej. I tu mała ciekawostka: w Saragossie grałem pełne 40 minut, jako trzeci zawodnik w historii Euroligi.

G jak Griszczuk Igor, czyli wielki przeciwnik w PLK. Nasze mecze z Anwilem elektryzowały całą koszykarską Polskę. Igor był niekwestionowaną gwiazdą, ale ja miałem na niego sposób: trzeba było krewkiego Białorusina odciąć od podania. Los tak chciał, że pierwszy mecz na ławce Polpharmy rozegrałem z Anwilem prowadzonym przez Griszczuka.

I jak Igrzyska Olimpijskie w Barcelonie, czyli politycy niszczą moje marzenia. W 1992 roku silna reprezentacja Jugosławii była już podzielona, ale zarówno Serbia jak i Chorwacja miały dobre składy. Harowaliśmy jak nigdy przez trzy miesiące, bo przecież na Olimpiadzie zagrać miał Dream Team z Jordanem w głównej roli. Czułem, że mogliśmy z nimi powalczyć. Na dwa tygodnie przed rozpoczęciem Igrzysk wszechmogący politycy wyrzucili z nich Serbię. W finale Dream Team zagrał z Chorwacją, a my wściekli i bezsilni oglądaliśmy mecz w telewizji.

J jak Jugoplastika Split, czyli najlepszy zespół w historii europejskiej koszykówki. I nie dlatego, że ja w niej występowałem (śmiech). W Splicie powstała drużyna idealna, składająca się z utalentowanych sportowców, ambitnych mężczyzn i sprawdzonych przyjaciół. Jugoplastika wskazała innym drogę do sukcesu - odpowiednia selekcja zawodników, niebywała koncentracja na szczegółach. Po prostu perfekcja.

K jak kawa espresso, czyli moja największa słabość. Kawa to tak naprawdę pretekst, aby wyjść, aby porozmawiać z przyjaciółmi w restauracji. Lubię ludzi - rozmawiając odpoczywam. Jestem szczęściarzem, bo zawsze znajduję towarzyszy przy espresso.

M jak Milija Bogicević, czyli mój pierwszy asystent. Poznałem go jako młodego chłopaka jeszcze tutaj w Polsce. Widać było, że Milija to pasjonat koszykówki. Wyznajemy tą samą filozofię prowadzenia zespołu, którą przejęliśmy od profesora Aleksandra Nikolića. Zaproponowałem mu pracę asystenta w Budućnosti Podgorica. Niedawno spotkaliśmy się w Poznaniu, przy okazji meczu naszych zespołów. Pracując nad skautingiem PBG Basket nie musiałem robić notatek - w ciemno zgadywałem zagrywki "Mikiego".

N jak Nada, czyli moja żona. Poznaliśmy się w Splicie. Mijaliśmy się na hali, gdy ona kończyła trening, to ja go rozpoczynałem. Nada podobnie jak ja była rozgrywającą. Od początku wiedziałem, że jest to kobieta z którą chcę spędzić resztę życia. Mamy dwójkę dzieci - chłopca i dziewczynkę. W domu oczywiście rozmawiamy o baskecie, ale nie jest tak, że Nada mi doradza przy prowadzeniu zespołu, chociaż doskonale rozumie moje rozterki.

O jak Ostrów Wielkopolski, czyli miasto, które zawsze będę pamiętał. Spędziłem w Stali trzy sezony, później mogłem tam zostać trenerem, ale nie dogadaliśmy się. Tamtejsza specyficzna hala była świadkiem wielu wspaniałych meczów przy niesamowitym dopingu. Do dzisiaj mam tam wielu przyjaciół.

P jak Polpharma, czyli nie wiedziałem, że będzie tak dobrze. Gdy otrzymałem propozycję z Polpharmy, to bardzo się wahałem się przed jej przyjęciem. Wiedziałem tylko, że bilans "Kociewskich Diabłów" to 0-4 i że w ubiegłym sezonie pracował tutaj Milija Bogicević. Zrobiłem mały wywiad i wylądowałem w Starogardzie. Teraz mogę powiedzieć, że jest dużo lepiej niż myślałem. Świetna organizacja, wierni kibice i urokliwe miasteczko. Na pewno nie żałuję, że tutaj się znalazłem.

R jak Rzym, czyli najłatwiejszy finał. Mistrzostwa Europy w 1991 roku odbyły się we Włoszech. Reprezentacja Jugosławii była wtedy tak silna, że każdy z meczów wygrywaliśmy z dużą przewagą. Pamiętam mecz z Polską (103-61). Grał u was wtedy Kijewski, Zelig i młody Wójcik. Wielki finał odbył się w Rzymie. Gospodarze nie mieli szans.

T jak Tony Kukoć, czyli największy europejski koszykarz. Może i Petrović był lepszy w ofensywie, ale to Tony Kukoć był największy. Zaczynał od ping-ponga i piłki nożnej. Już jako 19-letni chłopak zaczął rządzić w Europie. Mógł grać na każdej pozycji, bo po prostu wszystko potrafił. Jako debiutant w Chicago Bulls u boku Michael'a Jordana zdobywał mistrzostwa NBA, znowu udowodnił swoją klasę.

W jak wojna, czyli politycy zgotowali nam ten los. Gdy wybuchła wojna, to grałem w Jugoplastice, czyli drużynie chorwackiej. Mimo to jako Serb nie miałem powodów, aby opuszczać Chorwację. Aż pewnego dnia zadzwonił do mnie prezes klubu i ze smutkiem nakłonił mnie do wyjazdu. Miałem kilka godzin na spakowanie walizek. Nada oczywiście wyjechała ze mną. Nie odczułem jednak w sposób bezpośredni działań wojennych. Zawsze dobrze dogadywałem się z Chorwatami. Wiem, że wydarzyły się straszne rzeczy. Ale to nie jest tak, że za wszystko odpowiedzialna była Serbia.

Z jak Zoran, czyli świt. Zoran to bardzo popularne imię w Serbii. Znaczy ono nie mniej ni więcej niż "świt". Lubię swoje imię, tak jak z uśmiechem wspominam swoje dzieciństwo. Tata był policjantem, mama pracowała w fabryce farmaceutycznej. Co prawda jestem jedynakiem, ale nigdy się nie nudziłem. Młodość w Belgradzie to wspaniały czas.

Więcej unikatowych zdjęć można znaleźć w "Dzienniku Kociewskim", 28 stycznia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na starogardgdanski.naszemiasto.pl Nasze Miasto