MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Wielki Bukowiec. Nie było wyłudzenia pieniędzy

Redakcja
Wyjaśniła się sprawa,w której Elżbieta Wieczorek z Wielkiego Bukowca, k. Skórcza, twierdziła, że niesłusznie dopłaciła do remontu domu. Od osób, które angażowały się w pomoc dla niej dostała wszystkie dane na ten temat i stwierdziła, że pieniędzy od niej nie wyłudzono.

Przypomnijmy, że pani Elżbieta w stanie wojennym była internowana w Gołdapi. W wieku 72 lat ma około 600 zł emerytury, żyje w starym domu. W pomoc dla niej zaangażował się ponad rok temu Adam Pieńkowski z Gdańska, wraz z żoną Krystyną, która też była internowana w Gołdapi. Pan Adam na swoim koncie bankowym prowadził pod hasłem "opał dla Eli" pomoc finansową od innych internowanych osób. Zaczęto też myśleć o remoncie domu i prace miały miejsce latem.

Elżbieta Wieczorek opowiadała nam w listopadzie, iż kiedyś przyjechał do niej pan Adam i i poprosił ją do auta, gdzie powiedział, że na ten remont potrzebuje od niej 3,5 tys. zł. Kobieta mówiła, że dała te pieniędzy z kwoty, którą otrzymała w ramach odszkodowania za internowanie. Pani Elżbieta żałowała tego i dziwiła się, że potrzebne były te środki, skoro wcześniej pan Adam zbierał na swoim koncie pieniądze dla niej od internowanych. Pani Elżbieta nie przyjęła też faktur dotyczących remontu, które przywiozła zaangażowana w pomoc dla niej Jolanta Szostek ze Starogardu Gd.

Już w listopadzie, Adam Pieńkowski mówił nam, że wyłożył ze swoich środków na zakup materiałów na remont, bo środków z akcji "opał dla Eli" było za mało. Państwo Pieńkowscy i Jolanta Szostek przyjechali w miniony poniedziałek do Elżbiety Wieczorek i wręczyli jej kopie całego materiału związanego ze zbiórką "opał dla Eli" oraz z remontem. Zawiera on spis wszystkich operacji związanych z kontem, pod hasłem "opał dla Eli", oraz spis wszystkich rachunków związanych z zakupem materiałów, spis wydatków związanych z remontem i spis dokumentów dotyczących remontu.

Z materiałów wynika, że zebrana na koncie kwota pod hasłem "opał dla Eli" wynosiła 9155 zł, a pani Elżbieta zużyła z tego na swoje potrzeby 7605 zł. Remont domu kosztował 4700 zł bez robocizny, którą świadczyła Solidarność. Pieniędzy ze zbiórki pozostało tylko 1550 zł i pan Adam przelał ze swojego konta na pokrycie kosztów remontu 3150 zł.
- Pani Ela sama chciała rozmawiać ze mną w aucie, bez świadków - wyjaśnia pan Adam. - Dawała mi 3,5 tys.zł, a ja wziąłem dla równego rachunku 3100 zł na pokrycie kosztów jakie poniosłem. I nie pokwitowałem tego, bo to były moje pieniądze.

Mieszkanka przyjęła w miniony poniedziałek dokumentację i pokwitowała jej odbiór.
- Teraz wiem o co chodzi, wyłudzenia pieniędzy nie było - powiedziała Elżbieta Wieczorek. - Ja po prostu tego wcześniej nie rozumiałam, nie o wszystkim wiedziałam.

Dodajmy, że mieszkance nie podobała się też jakość prac wykonanych przy dwóch oknach. Z umowy jaką pokazały nam osoby zaangażowane w remont wynika, że obróbka murarska nie została wówczas przez panią Elżbietę zamówiona. Niemniej działacze Solidarności podali nam, że firma wykona oczekiwane prace jutro.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na starogardgdanski.naszemiasto.pl Nasze Miasto