Dwóch mężczyzn wtargnęło do pomieszczenia socjalnego Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Kociewskim Centrum Zdrowia w Starogardzie Gd. Jeden z nich był pacjentem oddziału ratunkowego. Mężczyźni zachowywali się głośno i wulgarnie. Zaczęli się awanturować. Personel uspokajał ich i prosił o opuszczenie pomieszczenia. Mężczyźni nie zareagowali, a jeden z nich zaatakował ratownika medycznego. Pozostali pracownicy oddziału ratunkowego stanęli w obronie kolegi.
Na szczęście pracownik SOR nie odniósł dotkliwych obrażeń. Zdarzenie przeraziło jednak pacjentów przebywających w poczekalni. Mężczyzna, który zaatakował ratownika, uciekł. Do kolejnego incydentu doszło następnego dnia. Do poczekalni SOR wkroczyło 5 osób. Grupa mężczyzn zaatakowała jednego z pacjentów oczekujących do ambulatorium chirurgicznego.Tym razem również nie udało się zatrzymać sprawców. Do tych zdarzeń doszło na początku miesiąca (5-6 lutego). Zostały one zarejestrowane przez szpitalne kamery. Na nagraniach widać - jak mówią nam przedstawiciele szpitala - sprawców i przebieg napaści. Starogardzka policja cały czas prowadzi postępowanie w sprawie ujęcia niebezpiecznych mężczyzn.
- Obecnie prowadzimy czynności mające na celu wyjaśnienie tego zdarzenia - mówi st. asp. Marcin Kunka, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Starogardzie Gd.
Dodajmy, że za czynną napaść na funkcjonariusza publicznego, a takim jest ratownik medyczny, grozi kara do 10 lat więzienia. Okazuje się, że personel oddziału ratunkowego coraz częściej zmaga się z agresją fizyczną i słowną podczas pełnienia swoich obowiązków w szpitalu.
- Takich przypadków jest sporo. Ratownicy muszą się wykazać dużą dozą tolerancji i spokoju. Pacjenci w sytuacjach kryzysowych, gdy zagrożone jest zdrowie i życie bliskich bądź ich samych, pod wpływem stresu mogą zachowywać się w sposób agresywny czy wulgarny. Czasami powodem tego jest upojenie alkoholowe lub wpływ środków odurzających - tłumaczy Magdalena Jankowska, rzeczniczka KCZ w Starogardzie Gd.
Z najnowszych badań przeprowadzonych przez Uniwersytet Medyczny w Bydgoszczy wynika, że 64 proc. lekarzy spotkało się z przemocą ze strony pacjentów. Często nie zgłaszają oni groźnych incydentów.
- Agresja wobec lekarzy narasta. Są obrzucani wyzwiskami, dochodzi też do drastycznych sytuacji. Jakiś czas temu pacjent lekarce złamał szczękę i nos. Były przypadki grożenia nożem. Dochodzi do wielu incydentów. Nie wszystkie jednak znajdują swój finał w sądzie, gdyż lekarze nie mają w sobie wystarczającej determinacji do składania pozwów i uczestniczenia w wieloletnich procesach - mówi Zbigniew Brzezin, Rzecznik Praw Lekarza w Naczelnej Izbie Lekarskiej.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?