- Byłam ciężko pracującym robotnikiem. Stan wojenny stał się dla mnie potężnym wstrząsem, w ciągu jednej nocy posiwiałam. I co dziś z tego mam? - wspomina Elżbieta Wieczorek, którą w tamtych dramatycznych dniach bito i przesłuchiwano. Trafiła do ośrodka internowania dla kobiet w Gołdapi, gdzie zachorowała i była hospitalizowana. Do domu wróciła po ponad roku.
- Przez lata wielu o mnie zapomniało, dawni starogardzcy związkowcy myśleli nawet, że umarłam... - opowiada mieszkanka Kociewia, dodając, że zawsze może liczyć na sąsiadów.
A co na to Solidarność?
- Nie mieliśmy żadnego sygnału od tej pani, że potrzebuje wsparcia, ale jeśli się do nas zgłosi, to nie pozostawimy jej bez pomocy - zapewnia Wojciech Gumułka, rzecznik prasowy przewodniczącego Komisji Krajowej NSZZ Solidarność.
Mieszkanka może ubiegać się o jednorazowe odszkodowanie dla internowanych osób w stanie wojennym, lecz nie wie jak się za to wziąć. Nawet na bilet autobusowy ją nie stać, a na prawnika tym bardziej. Pomoc jednak przyszła i to od osób, które były internowane w Gołdapi, a wśród nich jest m.in. Krystyna Pieńkowska z Gdańska. Zaczęli ją wspierać materialnie, ostatnio także i w staraniach o odszkodowanie.
- W tym celu trzeba złożyć stosowany pozew w Sądzie Okręgowym i tak też się stanie - mówi Krystyna Pieńkowska.
W pozwie trzeba podać m.in. jakie poniosło się straty z powodu internowania i sąd zdecyduje o wysokości odszkodowania dla pani Elżbiety. Jest więc szansa na poprawę jej losu.
Katastrofa śmigłowca z prezydentem Iranu. Co dalej z tym krajem?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?