MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Powiat starogardzki. 24 godziny na rowerze dla Joli. Akcja charytatywna nabiera rozpędu

Kinga Furtak
Dwa koła, wielkie chęci i pokonywanie własnych barier. Wszystko po to, aby zebrać pieniądze na leczenie Joli. Michał Ebertowski stawia przed sobą kolejne wyzwanie. Wsiądzie na rower i będzie jechał przez 24 godziny, aby nagłośnić zbiórkę pieniędzy. W podróży będzie mu pomagał Maciej Medzech. Akcja rozkręciła się również dzięki Jagodzie Bułce.

Rak zbiera żniwo. Aktywna i pełna energii 43-letnia Jola Jasińska kocha życie. Pełna werwy dawała wiele z siebie innym. Pracowała i kochała aktywnie spędzać czas. Mieszka w Kaliskach. Jak pracowała w Zblewie, to do pracy jeździła rowerem. Po powrocie do domu miała tyle energii, że nie chciała siedzieć na kanapie. Przebierała się w strój sportowy i przebiegła kilkanaście kilometrów. Do tego siłownia, zdrowe odżywianie. Trzy lata temu wyszła za mąż. Życie było piękne. Do czasu, gdy w 2017 r. trafiła do szpitala. Nagły ból brzucha zrobił się nie do wytrzymania.

Lekarze zdiagnozowali raka jelita grubego z przerzutami do macicy. - To miał być rutynowy zabieg trwający około godziny – opowiada Jola. - Jednak ze względu na powikłania, operacja trwała kilkanaście godzin. Po operacji miałam przyjąć chemioterapię i wyzdrowieć. Po rekonwalescencji wróciłam nawet do pracy. Na krótko, bo tylko na tydzień. Zaczęłam czuć, że znowu coś jest nie w porządku. Miałam zrobiony tomograf. Badanie wykazało przerzuty do kolejnych narządów. Guzy dziś mają po 3- 5 centymetrów. Zaledwie po trzech miesiącach choroba wróciła ze zdwojoną siłą. Rak zaatakował moczowody. Mam dwie przetoki od nerek tzw. nefrostomię, aby odprowadzić mocz z nerek. Często zdarzają się zakażenia organizmu. W maju przeszłam także sepsę.

Osłabiony organizm potrzebuje mocnego wsparcia. Niestety leczenie, które może pomóc, nie jest refundowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Jola szuka wszelkich możliwych rozwiązań, aby wrócić do dawnego życia. Do pracy, spotkań z ludźmi. Przede wszystkim do funkcjonowania w pełnej rodzinie. Teraz kobieta nie może pracować. Przyjmuje silne leki, które to uniemożliwiają. Organizm jest bardzo osłabiony. Kiedyś pełna werwy, aktywna. Dziś z trudem wchodzi po schodach do mieszkania. Mąż musiał wyjechać do pracy za granicę. W tym najtrudniejszym czasie małżeństwo jest rozdzielone. Przez pieniądze… Bo potrzeba na życie, kredyt, leczenie.

Pieniądze są potrzebne m.in. na leczenie w Szczecinie, które nie jest refundowane. Jedna wizyta to około 1000 zł. Do tego dochodzą koszty dojazdu. Nie wiadomo jeszcze ile wizyt będę potrzebowała.

Koszty leczenia są bardzo duże. Jola przez kilka lat radziła sobie wraz z mężem. Jednak pieniędzy potrzeba coraz więcej. Trudno udźwignąć to jednej rodzinie. Jednak każdy z nas może pomóc. W internecie trwa zbiórka na leczenie. Wpłać pieniądze na leczenie

Akcję promują znajomi Joli. A jak to się zaczęło?

- Jolę poznałam na siłowni – wspomina Jagoda Bułka, która pomaga w akcji. – To była najpiękniejsza kobieta w klubie. Z cudownym uśmiechem i charyzmą. Ja rozpoczynałam walkę z nadwagą. Unikałam takich wysportowanych kobiet. Jednak okazała się bardzo otwarta i wspierająca, gdy ja byłam na początku walki o swoją sylwetkę. To zrobiło na mnie wielkie wrażenie. Gdy było mi bardzo ciężko, to nie pozwalała rezygnować. Bardzo mnie motywowała do walki. Nasza znajomość kręciła się wokół siłowni. O jej chorobie dowiedziałam się z internetu. Na facebooku wyświetliła mi się zbiórka pieniędzy. Udostępniłam post, wysłałam informacje do znajomych. Odezwał się Michał, którego również znam z siłowi i od kilku lat razem trenujemy.

Od razu powiedział, że zrobimy akcję. Wsiądzie na rower, aby nagłośnić zbiórkę pieniędzy. Potrzebny jest tylko samochód, który będzie za nim jechał, aby go asekurować. Mam auto, więc powiedziałam, że mogę jechać. On ma niesamowitą energię i wiem, że się uda! Pierwszy raz biorę udział w takiej akcji. Wszystko wzięło się od udostępnienia jednego posta. Michał poznał Jolę kilka dni temu. Jednak nie miał wątpliwości, że chce się zaangażować i jej pomóc. Każdy może wpłacić na zbiórkę, chociaż najniższą kwotę, czyli 20 zł. To jest szansa dla Joli, żeby żyła. Możemy to wspólnie zrobić!

Akcja bardzo szybko zaczęła się rozkręcać. Michał Ebertowski już w najbliższą sobotę wyruszy na rowerze w 24 godzinną trasę. Będzie mu towarzyszył przyjaciel – Maciej Medzech. Jagoda wspólnie z trzema kierowcami będzie ich asekurowała. Każdy, kto chciałby włączyć się do akcji, może pożegnać rowerzystów, którzy wyruszą w najbliższą sobotę z boiska sportowego przy ul. Południowej w Starogardzie Gd. o godz. 6.00 rano. Można wspólnie z nimi przejechać kawałek trasy na rowerze, czy pobiec. Przyda się także wsparcie przy zakupie dętek, smaru do rowerów i lampek rowerowych. Po szczegóły można pisać bezpośrednio do Michała Ebertowskiego, który na facebooku utworzył wydarzenie pod nazwą - „24 Godziny Na Rowerze Dla Joli”.

Duże wyzwanie i wysiłek. Wszystko po to, aby pomóc. Trasa wyznaczona jest na około 500 kilometrów. Będzie przebiegać przez Kociewie wzdłuż Wisły poprzez m.in. Bory Tucholskie i Wdzydze, Charzykowy, Brusy, Czersk, Grudziądz, Nowe, Kwidzyn. Rowerzyści planują dojechać do okolic Bydgoszczy. - Nie będzie żadnej amatorki, nie poddamy się na trasie – mówi Michał Ebertowski. - Jak zobaczyłem zbiórkę pieniędzy na pomaga.pl to od razu wiedziałem, że chcę pojechać na rowerze, żeby pomóc. Sport jest moją wielką pasją i jeśli dzięki niemu mogę zrobić coś dobrego dla innych, to nie mam wątpliwości, żeby działać. To pierwsza taka rowerowa akcja, która ma na celu pomoc. Damy z siebie wszystko. Nie będzie lipy!

- Od 7 lat jeżdżę na rowerze - mówi Maciej Medzech. -Moja przygoda z kolarstwem rozpoczęła się dzięki Grupie Kolarskiej Starogard Gdański. - Wcześniej była to głównie siłownia. Podczas wyprawy będę pomagał Michałowi na trasie. Jeśli wystarczy sił również pojadę przez 24 godziny.

Pomoc od osób, które nie były blisko związane z Jolą daje jej wielką wiarę - Jestem niesamowicie wdzięczna, że tyle się dzieje – mówi wzruszona. - Spotkanie z Jagodą i poznanie chłopaków dało mi wielkiego kopa. Chciałabym, aby każdy dzień był tak bardzo przepełniony uśmiechem, wiarą i energią. Wierzę, że będzie dobrze. A w sobotę muszę pożegnać całą ekipę, która wyjedzie w trasę. Zrobię wszystko, żeby tam być!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Grosicki kończy karierę, Polacy przed Francją czyli STUDIO EURO odc.5

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na starogardgdanski.naszemiasto.pl Nasze Miasto