Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jacek Pauli, burmistrz Skarszew: Sprawcy bez kary, naród bez zadośćuczynienia

Jacek Pauli, burmistrz Skarszew
Historyczna zabudowa miasta została zniszczona w 40 proc.
Historyczna zabudowa miasta została zniszczona w 40 proc. Archiwum
Temat reparacji wojennych od Niemiec to bardzo ważne zagadnienie dla przyszłości Europy i Świata. Czy możemy analizować je przez pryzmat wojennych losów pomorskiego miasteczka? Skarszewy, w XVII i XVIII w. administracyjna stolica województwa pomorskiego, ucierpiała strasznie w latach II wojny światowej. Sprawcami kaźni, masowych mordów i okrucieństw byli Niemcy, także ci, mieszkający w okolicy od wielu lat. Czy przypominanie o historii i domaganie się zadośćuczynienia to działanie wbrew idei pojednania i logice wspólnej Europy? Absolutnie nie. To wymóg odpowiedzialności wobec poprzednich i następnych pokoleń. Polaków i Niemców.

Historia uczy nas, przynajmniej teoretycznie, jak unikać błędów. Pamiętam spotkanie z Dieterem Schenkiem, niemieckim pisarzem, w którym za sprawą śp. red. Anny Pellowskiej uczestniczyłem jeszcze jako młody reporter "Dziennika Bałtyckiego”. Okazją była publikacja jego książki "Poczta Polska w Gdańsku: dzieje pewnego niemieckiego zabójstwa sądowego” (wyd. 1999). Spotkanie i lektura nauczyły dobitnie i mnie, że winni tej - co ważne - sądowej, w majestacie prawa niemieckiego dokonanej zbrodni na obrońcach Poczty Polskiej - uniknęli kary, denazyfikacji i w zasadzie do końca żywota pracowali w niemieckiej palestrze. Moralny i sądowy wyrok, który mógłby skazać tych morderców, to oczywiście jedna z kwestii oceny historii relacji z naszym sąsiadem. Drugą jest zadośćuczynienie. Słowa i przeprosiny, hasła o pojednaniu padały już wielokrotnie, na różnych szczeblach, jednak skala zbrodni i zniszczeń narodu, infrastruktury, zabytków, tradycji, zaprzepaszczenia szans rozwoju i wielu innych kwestii cywilizacyjnych, wymaga tutaj wyjątkowych działań. Nikt obrońcom polskości w Gdańsku i ich rodzinom krzywd nie naprawił, tego okropnego bólu nie pozbawił.

Jacek Pauli, burmistrz Skarszew
Jacek Pauli, burmistrz Skarszew

Jak to wyglądało w Skarszewach?

Tuż przez wybuchem wojny patriotycznie nastawione społeczeństwo Skarszew głośno wyrażało swój sprzeciw wobec polityki Niemiec. Nic dziwnego, że miejscowi członkowie Jungdeutsche Partei, skrupulatnie notowali nazwiska aktywnych Polaków. Zajęcie miasta już 2 września sprawiło, że działające wraz z oddziałami Wehrmachtu jednostki Selbstschutzu rozpoczęły swoje zbrodnicze działania. Nazwiska "polskiej warstwy przywódczej" były przygotowane, nierzadko do list wpisywano również mieszkańców, z którymi Niemcy mieli zatargi sąsiedzkie. Na czele organizacji stanął potomek pruskiej rodziny junkierskiej, niejaki Gunter Modrow, który jak się okazało - osobiście uczestniczył w masowych rozstrzelaniach. Skąd się tu wziął? Co robili tu Niemcy? Wielu z nich mieszkało w mieście i okolicy. Dzięki Rzeczypospolitej, Niemcy zachowali swoje majątki, Modrow, posiadał wielkie gospodarstwo rolne w Bączku, jego brat zaś, w Bolesławowie. Gunter szybko zajął stanowisko starosty okupacyjnego, oraz szefa powiatowej organizacji NSDAP w Kościerzynie. Całe Pomorze (tzw. zbrodnia pomorska) spłynęło krwią. Długo można podawać przykłady mordów, które miały miejsce w Skarszewach. Aresztowanych rozstrzeliwano przy starym cmentarzu żydowskim w majątku Modrowa w Bolesławowie (około 250 osób), niektórych przy drodze do wsi Więckowy (około 100 osób). Byli wśród nich nauczyciele, księża, rzemieślnicy, działacze społeczni, urzędnicy, kupcy. Oczywiście rozstrzelano od razu wszystkich Żydów i małą społeczność cygańską. 29 X 1939 zwołano w Jaroszewach okolicznych rolników, aby - o zgrozo - omówić sprawy gospodarcze. 46 przybyłych rolników rozstrzelano w pobliskim lesie. Rodziny poinformowano, że ofiary wyjechały do pracy...We wsi Nowy Wiec kolejne miejsce kaźni - zabito tam również sprowadzonego z Mierzeszyna księdza Aeltermana, który jeszcze jako gdański kapłan, głośno sprzeciwiał się idei narodowego socjalizmu. Wymieniać tragedie, mordy, przestępstwa można bardzo długo, do dzisiaj w gminie mamy miejsce (pomiędzy Bączkiem a Czarnocinem), w którym co roku modlimy się, pamiętając, że ciała ofiar znajdują się jeszcze w okolicznych bagnistych lasach. Wymienić trzeba jeszcze postać posła Piotra Szturmowskiego z Pogódek, wielkiego patrioty, katowanego długo i okrutnie przed śmiercią. Mogę tylko przeprosić, że ze względu na charakter publikacji nie wymienię wszystkich miejsc i ofiar.

Historyczna zabudowa miasta została zniszczona w 40 proc.
Historyczna zabudowa miasta została zniszczona w 40 proc. Archiwum

Czy zbrodniarze zostali ukarani?

Kilkanaście miejsc kaźni przypomina nam o tym okrutnym czasie. Gunter Modrow, aresztowany dopiero w 1957 roku, popełnił samobójstwo. Ale morderców było znacznie więcej. W 1959 roku sąd w Giesen stwierdził, że sześciu z nich, którzy stanęli przez "obliczem sprawiedliwości" może liczyć na uniewinnienie. Sąd orzekł, że mordując w 1939 roku nie mogli samodzielnie ocenić, czy strzelanie do Polaków, naszych przodków, było sprzeczne z obowiązującym prawem...
Jakie byłby Skarszewy, gdyby nie II wojna światowa? Tragedia miasta, rozpoczęta 1939 roku, a przecież jesteśmy w stanie ocenić, że indywidualnych dramatów, wywłaszczeń majątków, pracy przymusowej, tułaczki, wylanych łez, było znacznie więcej, zatrzymała rozwój miasta. Działania wojenne – wywołane przez Niemcy - sprawiły, że niemalże 40 proc. zabudowy miasta uległo zniszczeniu. Historyczna zabudowa średniowiecznego miasta po prostu spłonęła, piękne kamienice nigdy nie zostały odbudowane. Pamiętać trzeba, że rynek miejski był zabudowany do czasu zbombardowania w 1945 roku przez lotnictwo ZSRR, "poszukujące" sztabu niemieckiego dowództwa. W okresie wrzesień - listopad 1939 roku zamordowano około 400 osób ze Skarszew i okolic. Pomordowani należeli do najbardziej aktywnej części mieszkańców, takich, których bali się Niemcy, ale i takich, którzy swoją działalnością nadawali miastu i okolicom tempo rozwoju. Straciliśmy ich, straciliśmy na zawsze to, co mogli dla Ojczyzny zrobić. Dodać trzeba, że 1945 rok i wkroczenie Armii Czerwonej, traktującej te ziemie jako de facto pruskie, przyniosło jeszcze więcej łez i ludzkich dramatów. Według danych Polskiej Akademii Nauk, w 1939 roku miasto Skarszewy zamieszkiwało 3487 osób, spis z 1946 roku wykazał tylko 2741.

Partnerstwo dla pokoju

Co zrobić obecnie, skoro zbrodniarze, dowódcy, stratedzy zniszczenia jak i sami okrutni realizatorzy, uniknęli kary? Mówić, przypominać! W chwili obecnej Skarszewy posiadają umowy partnerskie z dwoma gminami w Niemczech: Mechernich i Leck. Prowadzimy projekty wzajemnych wizyt młodzieży i chwalimy się sukcesami w budowie gminy. Czy nasi przyjaciele zrozumieją więc sens znaczenia reparacji? Dyskusja o kwotach to oczywiście jedno, a przypominanie o zbrodniach i zniszczeniach to drugie. Lata .90, wyjazdy na Zachód, zarabianie marek, euro, przecież wielu mieszkańców Skarszew i Kociewia także to robiło, stanowiło oczywisty element naszych losów, późniejsze wspólne działania w UE, mechanizmy współpracy dla nowych krajów unii dały obu stronom możliwości rozwoju. Ale dzisiaj, kiedy ciężką pracą rozwijamy nasz kraj, region, Skarszewy, mamy prawo mówić i przypominać, że bylibyśmy w zupełnie innym miejscu, gdyby nie zabrano nam młodości i życia naszych dziadków, babć, matek, ojców. Ludzi, którzy mogli przecież tyle zrobić dla swojej małej ojczyzny. Dlatego mieszkańcy Mechernich i Skarszew zapewne uważnie spoglądają na polityków, wypowiadających się o kwestii odszkodowań wojennych.

Dla Polski i Niemiec

Wewnętrzny konflikt medialny będący efektem ogłoszenia sprawy reparacji jest zatem wyjątkowo niefortunnym zjawiskiem. Pierwsze kilka dni wrzawy, politycznego pyłu i zgiełku jakby za nami. Wypowiedzi stają się spokojniejsze. Cisza i zaduma nad grobami ofiar, w obliczu braku jakiegokolwiek zadośćuczynienia za zniszczenia i śmierć, wymaga narodowej wspólnoty. Wymaga bardzo poważnego podejścia. Jeśli są politycy, mający inne zdanie, powinni przemyśleć swoje stanowisko i nie dyskutować o nim w luźnej atmosferze Twittera. Żarty i dowcipy z możliwości wyegzekwowania reparacji od rządu niemieckiego nie stanowią istoty zasadności naszych roszczeń. Kanclerz Scholz powinien wiedzieć, że w tej sprawie mówimy jednym głosem, który wynika z naszego wspólnego bólu, bólu straty po bliskich, bólu po zniszczonych życiach często bardzo młodych ludzi, zniszczonych miastach i miasteczkach. To nasza odpowiedzialność za przodków, to bolesne doświadczanie historii, aby nigdy się nie powtórzyła. To sprawa zarówno dla Polski, jak i fur Deutschland.

Jacek Pauli
Burmistrz Skarszew
Członek Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP

Zabudowa centralnej części rynku zniszczona została w 1945 roku. Do dzisiaj nie została odbudowana.
Zabudowa centralnej części rynku zniszczona została w 1945 roku. Do dzisiaj nie została odbudowana.

Zdjęcie autora
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Jacek Pauli, burmistrz Skarszew: Sprawcy bez kary, naród bez zadośćuczynienia - Dziennik Bałtycki

Wróć na starogardgdanski.naszemiasto.pl Nasze Miasto