Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Chowa się do beczki zakopanej w ziemi i podgląda sekrety życia dzikich zwierząt. „Marcin z Lasu” zna je jak mało kto

Kinga Furtak
Kinga Furtak
Organizatorem wyjątkowego spotkania na temat życia dzikich zwierząt było Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami w Polsce z oddziału w Starogardzie Gdańskim
Organizatorem wyjątkowego spotkania na temat życia dzikich zwierząt było Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami w Polsce z oddziału w Starogardzie Gdańskim kfu
Swojej pomysłowości zawdzięcza niezwykłe ujęcia przyrody. Nagranie, w którym młode wilki po raz pierwszy widzą swoje odbicie w kałuży, podbija serca odbiorców. Marcin Kostrzyński, który jest znany jako „Marcin z Lasu” przyjechał do Starogardu Gdańskiego, aby opowiedzieć o życiu dzikich zwierząt. Organizatorem wydarzenia było Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami w Polsce z oddziału w Starogardzie Gdańskim.

Marcin z Lasu, czyli Marcin Kostrzyński to popularny twórca filmów wideo o tematyce przyrodniczej oraz autor książek. Swoimi opowieściami i nagraniami potrafi pokazać w niesamowity piękno natury. Jak podkreśla – od zwierząt wiele się nauczył.

- Zwierzęta nigdy nie są fałszywe, mają swoje lęki, radości, miłości – wszystko widać po ich zachowaniach, nie są zakłamane w żaden sposób. Jeżeli zwierzę jest jest szczęśliwe, czy się boi, to po prostu to pokazuje. Zwierzęta nie grają. Są sprawiedliwe. Żyją w zgodzie z prawami natury. One nie wiedzą, co to są pieniądze i niczego nie przeliczają - opowiada Marcin Kostrzyński.

Spotkania zapadające w pamięć

Przebywanie i poznawanie świata zwierząt może być bardzo fascynujące. Są historie, które na długo pozostają w pamięci i wzruszają tak samo, jak wtedy, gdy się wydarzyły.

- Niesamowite było obserwowanie wykresów poruszania się niedźwiedzicy po GPSie. Wynikało z nich to, że wychowywała dzieci bardzo racjonalnie. Dbała o nie i i właściwie nie robiła niczego nadzwyczajnego, aż do momentu, kiedy pewnej nocy zostawiła dzieci same w barłogu, co nigdy wcześniej się nie wydarzyło. Pobiegła w nocy aż 11 mil (około 15 km) do zakola drogi i tam siedziała przez godzinę, po czym wróciła z powrotem. Następne dni wróciły na swój dawny tor i naukowcy nie wiedzieli, skąd wynikała ta anomalia. Pojechali w tamto miejsce, szukali, sprawdzali, co może być przyczyną. Niczego nie znaleźli. Jednak dalej się zastanawiali nad tym zachowaniem. Sprawdzili zapiski i okazało się, że dokładnie rok wcześniej w tamtym miejscu zginęło jej dziecko. To pokazuje coś więcej, że zwierzęta nie są tylko jakimiś prostymi organizmami, ale mają bardzo głębokie uczucia – opowiada Marcin Kostrzyński. - Niedźwiedzica nie pomyliła się o ani jeden dzień, przyszła dokładnie w rocznicę wypadku, na miejsce, gdzie zginęło jej dziecko.

„Marcin z Lasu” obserwuje często, jak bardzo zwierzęta są oddane swojemu potomstwu. Robią wszystko, aby ich pociechy miały dobre życie. Czasami te historie łamią serca…

- Obserwowałem pewną niedźwiedzicę. Zobaczyłem niesamowicie oddaną matkę. Ona sama była dość szczupła. Gdy upolowała łososia, czekała, aż najlepsze kawałki zjedzą jej dzieci, a ona zjadała resztki. Gdy wielki samiec chciał wejść na ich terytorium, to ona z wielką determinacją broniła swoich granic. On uciekł z podkulonym ogonem, bo wiedział, że ona poświęci życie dla tych dzieci i w ich obronie zrobi wszystko. Z drugiej strony wiedziałem, że będzie musiała się rozstać z dziećmi, bo niedźwiedzie zapadają w sen zimowy. Samice osobno, a młode w tym czasie muszą dać sobie radę.

Świat ludzi i zwierząt jest ze sobą bardzo połączony. „Marcin z Lasu” pokazuje pewne konsekwencje, jakie z tego wynikają.

- Kolejny przypadek był dla mnie totalnie wzruszający. My bardzo eksploatujemy zasoby łososi, a pewna grupa orek żywi się tylko łosiami. Orki głodują, dlatego, że ludzie wyłapują te ryby, aby zarobić więcej pieniędzy. Przez wiele lat grupa orek nie była w stanie dochować się nawet jednego potomka, bo głodowały. W końcu to się udało. Niestety po jakimś czasie to dziecko zmarło. Matka pływała przez około dwa tygodnie z jego ciałem pod swoim brzuchem. Puszczała je w głębiny, wracała do góry, ale nie wytrzymywała i wracała z powrotem po ciało swojego dziecka. To jest zupełnie niewyobrażalne, że tak bardzo można kochać swoje dziecko, że nie można się z nim rozstać. Chciałbym, abyśmy tak właśnie patrzyli na zwierzęta. Bo nie są to rzeczy, ale wspaniałe istoty, które są często bardziej wrażliwe od ludzi.

Marcin Kostrzyński pokazuje przyrodę, życie dzikich zwierząt w niesamowity sposób. Pomagają mu w tym wynalazki, które tworzy, aby nagrać wyjątkowe ujęcia. W swojej pracy na pierwszym miejscu stawia dobro zwierząt. Sprzęty im nie szkodzą, nie straszą i nie ingerują w ich świat.

- Czasami fotografowie czy filmowcy, chcąc zdobyć jakieś świetne ujęcie, robią krzywdę zwierzętom. To się zdarza. Dlatego postanowiłem, że nie chcę mieć pokus zarabiania pieniędzy w ten sposób. Zdecydowałem, że nie będę sprzedawał filmów, tylko będę je udostępniał za darmo. Może dlatego mi to wszystko lepiej wychodzi, niż myślę, bo naprawdę nie trzeba tego robić na siłę. Potrzeba troszkę cierpliwości i to samo przychodzi. Mam świetne ujęcia i mogę każdemu spojrzeć prosto w oczy. Przed wszystkim mogę stanąć przed lustrem i spojrzeć sobie prosto w twarz, bo wiem, że nie skrzywdziłem żadnego zwierzęcia - mówi przyrodnik.

Jak udaje się łapać te niezwykłe kadry? Pomagają mu w tym wynalazki, które tworzy, aby nagrać wyjątkowe ujęcia. Sprzęty im nie szkodzą, nie straszą i nie ingerują w ich świat. To wymaga wielkiej pomysłowości. A tej Marcinowi Kostrzyńskiemu nie brakuje. - Ukrywam kamery w lesie, które są sterowane zdalnie lub automatycznie – wyjaśnia Kostrzyński. - Trzeba słuchać zwierząt, bo one podpowiadają nam wszystko. Chciałem sfilmować kunę w ciągu dnia. To praktycznie niemożliwe. Jest to zwierze aktywne nocą. Jednak udało się! Usłyszałem krzyk sójek, które siedziały na drzewach znajdujących się przy stawie. Wiedziałem, że przychodzi tu napić się lis lub kuna. Postawiłem kamerę i udało się sfilmować to zwierzę w pięknym ujęciu.

„Marcin z Lasu” prowadzi swój kanał na You Tube, przyjeżdża na spotkania z dziećmi do szkół. Zyskał sympatię miliona Polaków, gdy udało mu się wyrwać z rąk myśliwych rannego w wypadku wilka i uratować mu życie. Przyrodnik chętnie zabiera głos w sprawie tych zwierząt.

- Chciałbym z całą stanowczością powiedzieć, że wszyscy naukowcy, którzy naprawdę znają się na rzeczy, którzy badają sprawę, wiedzą doskonale, że wilki są świetnymi selekcjonerami. Ponieważ one rzeczywiście zjadają zwierzęta, które są słabe, chore i mogłyby zagrażać populacji. Wilki nam nie zagrażają. Mogą sprawiać kłopoty, jeśli kłusownicy będą je zabijać. Stowarzyszenie dla Natury „Wilk” szacuje, że rocznie ginie w Polsce 140 wilków, zabijanych przez kłusowników. Te zwierzęta nie sprawiają kłopotów, gdy są dobrze wychowane. Jeżeli człowiek zabije matkę, ojca, to te małe, wilki nie potrafią polować, nie potrafią się odnaleźć w tym świecie, szukają szansy na przeżycie, tak jak każdy z nas by szukał. Przykłady krajów takich jak Słowacja czy Białoruś, gdzie wolno polować na wilki pokazują, że że to jest droga donikąd. Wilki, które nie są nauczone polowania na jelenie, pójdą na łatwiznę i zjedzą krowę z pastwiska. Myśliwi w dużej mierze traktują niepotrzebnie wilka jako konkurencję. Strasznie mnie boli, gdy źle mówimy o zwierzętach, a one nie są w stanie się obronić. Ludzie są antropocentryczni. Zbudowaliśmy cywilizację, niszczymy planetę. Już się budzimy z przerażeniem w oczach, że ten model życia prowadzi do zagłady innych gatunków, ale także naszego. Proszę, żebyśmy się opamiętali, starali żyć skromniej, będziemy bardziej szczęśliwi, a nasza planeta będzie się lepiej czuła.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na starogardgdanski.naszemiasto.pl Nasze Miasto