Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Z Jasnej Góry do Sieradza. Obraz Matki Bożej przyniesiony na ramionach ZDJĘCIA

Dariusz Piekarczyk
Dariusz Piekarczyk
Z Jasnej Góry do Sieradza. Obraz Matki Bożej przyniesiony na ramionach
Z Jasnej Góry do Sieradza. Obraz Matki Bożej przyniesiony na ramionach Archiwum
Obraz Matki Bożej znajdujący się w głównym ołtarzu Bazyliki Mniejszej w Sieradzu pielgrzymi przynieśli na swoich ramionach ponad 90 lat temu. Przynieśli na ramionach pod koniec września 1932 roku pielgrzymi z Jasnej Góry.

Nieoczekiwanie natrafiłem na mało nieznaną relację pątnika zamieszczoną w pierwszym wrześniowym numerze „Gazety Świątecznej” z roku 1932. Oto ona z zachowaniem ówczesnej pisowni:

„Dnia 30 sierpnia kompańja powracająca z Częstochowy przywiozła obraz Marki Boskiej Częstochowskiej do wielkiego ołtarza kościoła Parafjalnego. Na powitanie wyszło kilka tysięcy ludzi, procesja z kościoła, wszystkie zrzeszenia ze sztandarami; kapela straży ogniowej wyjechała aż do Złoczewa oddalonego o 20 kilometrów. Wybudowano dwie piękne bramy i umieszczono na nich napisy powitalne. Miasto wspaniale oświetlono. Do kościoła parafjalanego kopmpańja przybyła o godz. 9-tej wieczorem, obraz odkryty nieśli kolejno przedstawiciele rady miejskiej, straży ogniowej, sokoli, legjoniści, włościanie w czerwonych spencerach. W kościele powitał kompańję ks. prałat Pogorzelski, wyrażając radość z tak bogatego daru parafjan. Radość napełniła serce każdego, gdy widział zapał i hojność w składaniu ofiar, oraz miłość dla Matki Najświętszej, okazywaną bądź to w przystrajaniu domów, bądź też w przynoszeniu kwiatów, świc przed obraz Królowej nieba i ziemi. Z pewnością Matka Najświętsza wypraszać będzie łaski dla miłujących ją w parafji Sieradzkiej”.

Pielgrzymka sieradzka jest ewenementem na skalę krajową. Tu miasto nią żyje, bo też i pielgrzymuje się z pokolenia na pokolenie, chodzili dziadowe, ojcowie, chodzą dzieci. Znam wiele przypadków, że dawni mieszkańcy Sieradza przyjeżdżają na 22 sierpnia, czyli na początek wędrowania, z odległych stron kraju, Europy, po to by pójść do Czarnej Madonny. Choćby ksiądz prałat Sławomir Kasprzak, proboszcz parafii Kramsk, a wcześniej kanclerz diecezji włocławskiej. Kiedy przychodzi ten czas bierze „urlop” od parafii i idzie ze swoimi. To ojciec duchowy pielgrzymki, uwielbiany przez pątników. - Kiedy przychodzi ten czas 22 sierpnia, jak co roku dziwnie zaczynam się czuć - mówi kapłan. - Myśli wędrują w konkretną stronę, zaczynają się telefony od przyjaciół, znajomych. Idziesz? Zadaję sobie pytanie, jak długo będę mógł jeszcze pielgrzymować? Z wdzięcznością i miłością wspominam mojego tatę, wieloletniego przewodnika pielgrzymki.To on mnie nauczył czym jest wędrowanie do Matki Boskiej. Ta sieradzka jest niepowtarzalna. To historia ludzi, którzy tworzyli historię miasta przez wieki i nadal ją tworzą.
Atmosferę sieradzkiego pielgrzymowania połknął ksiądz Jarosław Szpolorowski, którego nie ma już w naszym mieście od ośmiu lat, bo obecnie jest wikarym w parafii Radziejów, ale powędruje z sieradzanami na Jasną Górę - Sierpień bez pielgrzymki jest dla mnie nie do wyobrażenia - mówi. - Sieradz jest dla mnie szczególny. Podejmując pielgrzymowanie z tą wspólnotą miałem świadomość wielowiekowego dziedzictwa w jakie wchodzę. Wiesz, co mnie tu ciągnie, mimo że nie posługuję już w Sieradzu? Szalona, cudowna atmosfera której nie sposób opisać i wzruszające powitanie pielgrzymów z lawiną kwiatów, sieradzka asysta, masa wolontariuszy.
Przez kilkadziesiąt lat znakiem rozpoznawczym sieradzan były wozy konne przykryte pod plandekami. Nikt inny w Polsce takich nie miał. Po raz ostatni pojechały na 400 pielgrzymkę, ale symbolicznie. Tym z numerem 1 przez wiele lat powoził król sieradzkich wozaków Wacław Tęsiorowski. Jak to się zaczęło zwozami?

- Pewnego dnia przyszedł do mnie do domu proboszcz fary, Apolinary Leśniewski i mówi „Wacek, namów chłopów z Męki, Kłocka, Bogumiłowa, Dzigorzewa, Woźnik, Charłupi Małej i pojedźmy na Jasną Górę wozami, będzie paradnie, po sieradzku. Nikt wcześniej wozami nie jeździł. Podchwyciłem pomysł proboszcza. Pojechaliśmy w ponad 30 wozów. Przykryte były plandekami. Panie kochany, jakie to było wtedy wydarzenie. Ludziska wychodzili na drogę, machali nam, pozdrawiali. Jak wjechaliśmy na Rynek Wieluński w Częstochowie, postój. Kto mógł i miał, przebierał się w stroje sieradzkie i do tego nasze chorągwie z fary. Jak wchodziliśmy, ludzie oniemieli. Nikt wcześniej nie widział takiej pielgrzymki. I jeszcze panu powiem, że ja, jak każdy sieradzak, miałem swoją chorągiew, z którą wchodziłem na Jasną Górę. Ostatnio było mi już jednak trudno, myślałem, że padnę, ale wszedłem. Jak już przychodził sierpień, to byłem w innym świecie, zaczynałem myśleć o naszej sieradzkiej pielgrzymce. „Nie, nie idę, chory jestem” - próbowałem się wymigać. W końcu mówiłem sobie - „Wacek, Bóg dał ci zdrowie, idź podziękować”.

Na 400. pielgrzymkę, po raz ostatni pojechały wozy. Pojechały dwa lub trzy. I jechał pan Wacław

- Konia to pożyczyłem od Adriana z Olendrów - mówi. - Koń nie chciał zupełnie jeść. Jakiś dziwny był. Karmiłem go po drodze jabłkami. Jakoś dojechaliśmy do Częstochowy. Tam stanąłem na jednym z podwórek. Zjadł trawy, wytarzał się, otrząsnął, to ja wtedy splunąłem, bo splunąć trzeba, taki zwyczaj. I pomogło. Do Sieradza szedł z powrotem aż miło”.

Pan Wacław, który już bez pomocy laski się nie rusza, wychodzi jednak pożegnać pielgrzymów. Bywa też 29 sierpnia, na powitanieu. A powitania nigdzie takiego jak w Sieradzu nie ma. Tu pątników wita się jak bohaterów wojennych. Cała ulica Krakowskie Przedmieście opanowana jest przez tłumy ludzi, którzy rzucają na idących ulicą pielgrzymów kwiaty. Dzwony świątyni biją jak oszalałe, na początku grupy jadą motocykliści, przewodnik Stanisław Kosatka dochodzi do muru świątyni, klęka i całuje go. - To w podzięce za to, że doszliśmy - mówi łkając.

To prawda, sieradzka pielgrzymka jest wyjątkowa, także dla mnie, bo tu się urodziłem, tu mieszkam i kocham to miasto. Pierwsze wzmianki o naszym wędrowaniu do Czarnej Madonny jakie zachowały się na Jasnej Górze pochodzą z roku 1611. Bez wątpienia jednak mieszkańcy Sieradza pielgrzymowali znacznie wcześniej, ale ojcowie paulini przyznają, że nie zachowały się wszystkie zapiski. Zachowały się jednak te z roku 1895, kiedy to wyszła grupa licząca około 1400 osób z miasta zamieszkiwanego przez nieco ponad 10000 osób! Kobiety szły w czarnych strojach i z czarną bizuterią, którą zostawiły potem przed Cudownym Obrazem śpiewając „Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie”. Dla porównania, w roku 1863, a więc w czasie Powstania Styczniowego Sieradz też pielgrzymował. Z kolegiaty wyszły 63 osoby. W czasach II Rzeczypospolitej chodziło zazwyczaj około 800 osób.

Trzeba być jak to mówią sieradzakiem, żeby zrozumieć ten fenomen, ale to nasze sieradzkie.

Tekst publikowałem w "Dzienniku Łódzkim" dwa lata temu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maturzyści zakończyli rok szkolny. Czekają na nich egzaminy maturalne

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sieradz.naszemiasto.pl Nasze Miasto