Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

To już pięć lat! 2 marca 2019 r. ks. Arkadiusz Okroj przyjął święcenia biskupie

Lucyna Puzdrowska
Lucyna Puzdrowska
2 marca mija pięć lat posługi biskupiej ks. Arkadiusza Okroja. To tego właśnie dnia w Bazylice Katedralnej w Pelplinie, ks. Arkadiusz, wcześniej proboszcz parafii pw. Św. Michała Archanioła w Kiełpinie, przyjął święcenia biskupie i rozpoczął pełnienie funkcji biskupa pomocniczego diecezji pelplińskiej.

Był 2 marca 2019 roku...

Obecnych było tego dnia w świątyni siedemnastu biskupów. Głównym konsekratorem był biskup pelpliński Ryszard Kasyna, a współszafarzami święceń: nuncjusz apostolski w Polsce abp Salvatore Pennacchio i biskup toruński Wiesław Śmigiel.

Nie zabrakło gości

W uroczystej mszy świętej między innymi wzięli udział przedstawiciele parlamentu, w tym poseł Stanisław Lamczyk, samorządów województwa pomorskiego i kujawsko-pomorskiego, przedstawiciele uczelni wyższych, służb mundurowych, ruchów i stowarzyszeń katolickich, osób zakonnych, osób świeckich konsekrowanych, bardzo wielu księży, liczne delegacje parafii, z którymi był związany ks. biskup Arkadiusz, przede wszystkim z Kiełpina, ale też z m.in. Drzycimia i Wygody Łączyńskiej.

Był starosta kartuski Bogdan Łapa, był Mieczysław Woźniak, przewodniczący Rady Powiatu Kartuskiego. Byli też wójtowie i burmistrzowie oraz przedstawiciele instytucji w Kartuskiem.

Bp Ryszard Kasyna o zasługach ks. Arkadiusza Okroja

Homilię podczas uroczystej mszy świętej wygłosił biskup Ryszard Kasyna, przypominając m.in. słowa, wypowiedziane w Kiełpinie w roku 2017, podczas uroczystości 25-lecia kapłaństwa ks. Arkadiusza.

- Dziękując Bogu za dar kapłaństwa dla ks. Arkadiusza, dziękujemy też za jego rodziców - Pelagię i Grzegorza, którzy w duchu wiary i miłości wychowali swego syna na kapłana - mówił bp. Ryszard Kasyna. - Dziękujemy też za jego rodzeństwo, z którymi wzrastał i tą miłością się dzielił. To co zdążył zdziałać ks. Arkadiusz w Kiełpinie, jest rzeczą niebagatelną. Począwszy od Seminarium Odnowy Wiary poprzez tworzenie licznych nowych wspólnot czy animacje różnych grup duszpasterskich. Z pomocą parafian w tak krótkim czasie dokonał rozbudowy i odnowy świątyni, łącznie z wyposażeniem. Ma nie tylko zdolności organizacyjne, ale też wspaniały kontakt z ludźmi. Przy swojej bezpośredniości umie z ludźmi rozmawiać, życzliwie i szczerze. Dziękuję mu za te wszystkie dobre dzieła, nie zapominając o wcześniejszej 10-letniej posłudze w Wyższym Seminarium Duchownym w Pelplinie, a potem objęciu funkcji moderatora formacji kapłańskiej w naszej diecezji - mówił m.in. biskup pelpliński.

Po homilii ks. Arkadiusz Okroj złożył przyrzeczenia zgodnie z rytuałem święceń biskupich

Litania do Wszystkich Świętych, podczas której leżał na zimnej posadzce, przed ołtarzem – bardzo wzruszający moment dla wszystkich uczestników uroczystości, zwłaszcza tych, którzy mieli ten zaszczyt, oglądać ten rytuał z bliska, poprzedziła główny obrzęd święceń, jakim jest nałożenie rąk przez wszystkich obecnych biskupów i modlitwa święceń.

Po namaszczeniu głowy i wręczeniu Ewangelii, bp Arkadiusz Okroj otrzymał insygnia swojej posługi, którymi są pierścień, mitra i pastorał.

Po mszy świętej odbyło się spotkanie z tymi, dla których w minionych latach pełnił posługę duszpasterską, czyli mieszkańcami parafii w Kiełpinie, ale również Drzycimia czy Wygody Łączyńskiej.

Dla nowego biskupa zaśpiewał Regionalny Zespół Pieśni i Tańca Kaszuby z Kartuz. Życzenia biskupowi Arkadiuszowi złożyli przedstawiciele władz samorządowych powiatu kartuskiego, ale przede wszystkim mieszkańcy Kiełpina.

„Te lata minęły bardzo szybko” – rozmowa z ks. biskupem Arkadiuszem

Księże biskupie, gdyby miał ksiądz krótko podsumować, to jak minęło te pięć lat?

Mówiąc krótko – te lata minęły bardzo prędko. Wpadłem w wir dla mnie nowych działań, na nowo ucząc się tego, że ciągle muszę się uczyć. Swoją posługę zacząłem pełnić w czasach, w których Kościół działa i wypełnia swoją misję w coraz bardziej dynamicznie zmieniającym się w społeczeństwie. Z jednej strony jest to społeczeństwo coraz bardziej syte - z drugiej strony jest to społeczeństwo przeżywające głęboki kryzys relacji. Wystarczy spojrzeć na to, co dzieje się z naszymi rodzinami na przestrzeni ostatnich dwóch dekad. Osłabły więzi rodzinne. Rodziny się wyludniły, na coraz większą skalę zaczęły się rozpadać. Osłabły też więzi z tradycją, z Kościołem. Skalę kryzysu relacji - w wielkim stopniu zdemaskował czas covidu. Nasza ojczyzna zaczęła przeżywać te zmiany społeczno kulturowe, które już dawno rozpoczęły się w innych krajach europejskich, również tych, które przez wieki budowały na tradycji chrześcijańskiej. Kościół nie może nie dostrzegać tych zmian - są one dla niego wyzwaniem. Zmiany te mogą Kościół osłabiać, ale mogą też być dla niego szansą. Staną się szansą, gdy odkryjemy Kościół jako przestrzeń, w której możemy się spotkać, w której pośród przeżywanego zamętu - możemy wspólnie odkrywać wartości, zapewniające nam poczucie stabilności.

Co jest dla księdza w pełnieniu tej posługi najtrudniejsze, a co przyszło najłatwiej?

Na początku wielką trudnością z którą musiałem się zmierzyć w nowej dla mnie sytuacji, było zdefiniowanie programu swojej posługi oraz sposobu realizacji tego programu. Ale po intensywnym dialogu na modlitwie z moim Szefem, odkryłem niespodziewanie prostą odpowiedź. Po prostu bądź sobą. Nie masz być kimś jawiącym się jako ktoś idealny, bo takich nie ma. Masz być prawdziwy, transparentny. Twoim zadaniem jest budowanie normalnych, dobrych relacji.

Która data jest dla księdza ważniejsza, ten pamiętny, zwłaszcza dla kiełpinian dzień 12 lutego czy też dzień 2 marca, kiedy to wszystko się oficjalnie dokonało?

Na pewno ważną datą dla mnie był dzień 3 lutego, kiedy to po spotkaniu z animatorami wspólnoty Domowników Boga w Kiełpinie, o godzinie 22 usłyszałem przez telefon o decyzji papieża Franciszka. Dano mi kilka dni bym się zastanowił. 12 lutego decyzja została ujawniona. Podjęcie wyzwania nie było łatwe. Tu byłem pewny jednego, wchodzę w coś, co po ludzku jest dla mnie nieprzewidywalne. Dlatego też nie mam wyjścia - muszę zaufać po raz kolejny Temu, który wie co robi, który - jeśli się tylko Jemu zaufa - wykorzysta wszystko - i te dobre predyspozycje i słabości, by zrealizować swój dobry plan. Dzień 2 marca, gdy w zimnej katedrze zgromadziło się mnóstwo ludzi, których serca były gorące, uświadomił mi z jednej strony oczekiwania, którym trudno sprostać, ale z drugiej strony ogromne zaplecze życzliwości wielu ludzi dobrej woli.

W naszym Kościele dzieje się ostatnio wiele złego. Są ataki na księży, raz uzasadnione, innym razem nie, ale co najgorsze, często wszyscy księża są wrzucani do jednego worka, jako ci "winni". Przykre jest też to, że młodzież traci zaufanie nie tylko do swoich katechetów, ale co gorsze do Kościoła. Ma ksiądz receptę jak z tego wybrnąć? Jak obronić tych księży, którzy godnie pełnią swoją posługę?

Wspomniałem o tym, że żyjemy w czasach, które są wyzwaniem dla Kościoła. Kościół niezależnie od czasów - zawsze był, jest i będzie znakiem sprzeciwu. Sprzeciwu wobec deptania godności człowieka, sprzeciwu wobec promowania tego co człowieka degraduje. Skuteczność oddziaływania Kościoła osłabiają wszelkie jego deformacje. Tak działa nieprzyjaciel człowieka - deformuje. On pragnie byśmy byli społeczeństwem zagubionych, zdeformowanych ludzi. Zdeformowanych mężczyzn, kobiet, również księży. Ludzie zdeformowani są niewiarygodni. Środowiska, które postrzegają Kościół jako zagrożenie, które może zdemaskować ich zakłamanie, będą z nim walczyć posługując się zdeformowanymi, złamanymi ludźmi Kościoła, przede wszystkim złamanymi kapłanami. To w ich narracji wybrzmiewa fałszywa teza, że Kościół to tylko zło.

A młodzież, która ma być naszą przyszłością?

Młodzi ludzie są młodzi, ponieważ są bardzo wrażliwi na wszelkie formy zakłamania. Młodym trzeba mówić prawdę. To prawda, że w Kościele widzimy dramaty wielu zdeformowanych powołań. Ale też trzeba młodym mówić o tym, czego być może bez nas nie usłyszą - trzeba im mówić o tym, że historię Kościoła przede wszystkim piszą kapłani Niezłomni. Jest ich wielu. Należą do nich tacy znani Niezłomni jak: Prymas Tysiąclecia Stefan Wyszyński, ks. Franciszek Blachnicki, św. Jan Paweł II. Ale dla mnie obok tych spiżowych postaci - Niezłomni kapłani to ci, którzy współcześnie wkładają całe swe całe serce, by dotrzeć do serc pogubionych ludzi. Kilka dni temu byłem na spotkaniu kilkudziesięciu kapłanów, zajmujących się formowaniem kandydatów do bierzmowania. Zobaczyłem księży, którym naprawdę zależy na młodzieży. Którzy ze skóry wychodzili, aby zaoferować ludziom młodym przekaz, który dla nich będzie zrozumiały, wiarygodny, atrakcyjny. Księża ci to realiści. Widzą że wchodzimy w czas, w którym będzie mniej księży – dlatego też są otwarci na świeckich, którzy pragną świadomie realizować się w Kościele. Dlatego utworzono w naszej diecezji SZAL - Szkołę Lidera i Animatora. Należą do niego ludzie, którzy mogą na różne sposoby służyć w przygotowaniach kandydatów do bierzmowania, sakramentu małżeństwa, chrztu, I Komunii świętej. Czynią to przez świadectwo, pracę w kuchni, posługę muzyczną, czy też po prostu przez swoją obecność. Widząc tych otwartych na młodzież i gotowych do współpracy ze świeckimi i kapłanów, pomyślałem - w naszym Kościele tak naprawdę dzieje się ostatnio wiele dobra.

To był trudny temat, ale potrzebny, bo w takich czasach żyjemy. Teraz nieco inne pytanie, ale pewnie potrzebne mieszkańcom Kiełpina. Tak po ludzku, tęskni ksiądz za Kiełpinem i jego mieszkańcami? Proszę o szczerą odpowiedź.

Z pewnej perspektywy, czas, w którym byłem proboszczem w Kiełpinie oceniam owszem, jako piękny, do którego chętnie wracam w swoich wspomnieniach, ale przede wszystkim był to czas pouczający. Pamiętam początki. Najpierw musiałem sobie uświadomić, że proboszczem nie jest się z powodu otrzymanego dekretu. Proboszczem trzeba się stawać, trzeba przeżyć proces dojrzewania do dobrego rozumienia i realizacji tej misji. A więc najpierw musiałem się rozejrzeć, zrozumieć co zastałem, docenić potencjał parafii, nawiązać szczere, dobre relacje z parafianami, przede wszystkim z moim Poprzednikiem, księdzem Wojciechem Wiśniewskim, który pracował tam przede mną 27 lat. A później trzeba było razem podejmować inicjatywy, dzięki którym nie tylko dosłownie rozbudowaliśmy, poszerzyliśmy piękny kościół nie zatracając nic z pierwotnego jego piękna, ale też trzeba było podejmować inicjatywy dotyczące budowania Kościoła, którego budulcem są ludzie. To dla mnie była ogromna lekcja mądrości.
Dokładnie to samo trzeba czynić obecnie we współczesnym Kościele. Trzeba się rozejrzeć, postawić prawidłową diagnozę, trwać w szczerych relacjach z ludźmi i podejmować inicjatywy, dzięki którym współczesny Kościół nie tylko będzie trwał, rozwijał się, ale będąc sobą – nie zatraci nic z pierwotnego piękna. Kiełpino nie może nie pozostać w moim sercu. Wędrując po naszej diecezji, często w zaskakujących okolicznościach spotykam się z ludźmi z mojej dawnej parafii. I są to spotkania bardzo sympatyczne i radosne. Cieszę się też z tego, że mój następca - ksiądz Tomek Juchniewicz i jego plebania, zawsze są dla swoich parafian - dla mnie też - otwarte.

Życzymy ks. biskupowi Arkadiuszowi wiele błogosławieństwa Bożego na kolejne lata biskupiej posługi. To życzenia od wszystkich mieszkańców Kiełpina, rodzinnego Chmielna i parafii, w których ks. Arkadiusz posługiwał, jak Drzycimia czy Wygody Łączyńskiej.
Sto lat, księże biskupie!

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na starogardgdanski.naszemiasto.pl Nasze Miasto