Starogard. Spotkanie z podróżnikami: - Gdy dopłynęliśmy jachtem do Australii, wiedzieliśmy jedno – chcemy kupić samochód terenowy i zobaczyć dzięki niemu kraj, który znamy z filmów przyrodniczych - opowiadają podróżnicy. - Przemierzaliśmy ją starym samochodem terenowym (4Runner), zamienionym w mobilny dom. Australia kompletnie nas zmieniła – zapomnieliśmy o zegarkach, wygodach cywilizacyjnych i zaczęliśmy żyć i oddychać przyrodą. Jak nigdy dotąd, nasze życie dostosowało się do rytmu natury – wschodów i zachodów słońca, pozalewanych dróg, białych wydm i buszu pełnego dzikich zwierząt. Wieczory spędzaliśmy przy ognisku, na którym gotowaliśmy kolację, a poranną kawę piliśmy słuchając ptaków kakadu, które nam bezwzględnie towarzyszyły.
Jako kompletne żółtodzioby offroadowe, wszystkiego co z tym związane, uczyliśmy się na własnych błędach i doskonale pamiętamy pobłażliwe spojrzenia Australijczyków, na nasze terenowe wybryki. Kilka holi „na taśmie” i spektakularne utknięcia w błocie zwykle kończyły się nową znajomością i kratką piwa, którą wspólnie opróżnialiśmy wieczorem. To wszystko jednak sprawiło, że przyjazd do Australii powinniśmy rozpatrywać w kategorii największych błędów życiowych – jesteśmy od Krainy Kangurów uzależnieni i zapomnieć o niej nie możemy. Co więcej, chętnie tę chorobę przekazujemy dalej, więc jeśli zamierzasz przyjść na nasz pokaz, przygotuj się na najgorsze Na koniec opowiemy, jak w Australii złapać jachtostopa i rozpocząć kolejną przygodę, tym razem na pełnym morzu...
Alicja Rapsiewicz i Andrzej Budnik – para Polaków, która w lipcu 2009 wyruszyła z Polski na wschód w celu okrążenia Ziemi bez latania samolotami. Po półtora roku i dotarciu do Australii (lądem i morzem), w połowie drogi stwierdzili, że wcale im na tym już nie zależy i zawrócili z powrotem na zachód. Najpierw wskoczyli na angielski jacht, którym pływali przez cztery miesiące pomiędzy indonezyjskimi wysepkami, a później wsiedli na rowery, którymi z Bangkoku przez Hong Kong, Japonię, afgański i tadżycki Pamir "dopedałowali" do Polski. Ich losy można było śledzić na www.loswiaheros.pl – blogu pisanym z drogi, a teraz powoli zamienianym w platformę pełną inspiracji oraz praktycznych porad na temat podróżowania bliżej lub dalej.
Ewa Swoboda ze swoją Barbie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?