- W jej pobliżu znajdują się budynki mieszkalne i ścieżka rowerowa. W każdej chwili może zajrzeć tu dziecko i tragedia gotowa. Dlatego do czasu zabezpieczenia tego niebezpiecznego miejsca przynajmniej apeluję do rodziców, aby baczniej pilnowali swoje pociechy - mówi Krzysztof Gołuński, sołtys Bolesławowa.
I jednocześnie twierdzi, że już we wrześniu zgłosił problem pracownikom Urzędu Miejskiego w Skarszewach. Ale po jego interwencji pojawiła się jedynie... taśma zabezpieczająca studnię, którą szybko zniszczył albo wiatr, albo osoby postronne. - Okazało się, że urzędnicy szukają właściciela terenu, na którym stoi studnia - dodaje Gołuński.
Według Ryszarda Muchowskiego, naczelnika Wydziału Głównego Inżyniera i Ochrony Środowiska w Urzędzie Miejskim w Skarszewach właścicielem działki przy stacji kolejowej w Bolesławowie jest samorząd województwa pomorskiego. Gmina wysłała więc tam pismo z prośbą o jak najszybsze rozwiązanie problemu.
Takie podejście do sprawy nie podoba się mieszkańcom wsi. Uważają, że w sytuacji zagrożenia, służby gminy powinny same zabezpieczyć studnię. W ocenie Muchowskiego nie ma jednak bezpośredniego zagrożenia zdrowia i życia. Dlaczego? Bo studnia jest na uboczu... - Gdyby była umiejscowiona w drodze lub chodniku, to inna sprawa, wtedy reagujemy - odpowiada naczelnik.
Tymczasem wydaje się, że sprawa zostanie wkrótce załatwiona. Działka w Bolesławowie należy do Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych Województwa Pomorskiego w Gdańsku, czyli jednostki podległej marszałkowi. Małgorzata Pisarewicz, rzecznik marszałka zapewniła nas, że najpóźniej dzisiaj studnia w Bolesławowie zostanie zabezpieczona.
Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?